Ucieczka
Nie padało na szczęście, jeszcze,
Spojrzałam ku górze na oczy patrzące na mnie, złowieszcze.
Nieuchronnie zblizały się cienie,
Widziałam już ich zarys,
Siła wystarczająca, by zepchnąć w otchłań i zabić.
Wiedząc, że to nie mój czas i z przejęciem wyczekiwać puenty, myślami odpłynęłam ku marzeniom, wyraźnie tymczasowo pominiętych. Nim rozpierzchną się w pył, niczym niespełnione obietnice w świata odmęty. Pada, a jednak, to niewątpliwie rezultat kolejny. Schowam się, nie poddam nie chce jeszcze zginąć wolę się pod skrzydłami animozji zawinąć.