Słonecznym Kodem Do Mego Wnętrza
Słonecznym kodem się włamuje do mego wnętrza
Obmywa z mojej genetyki
Brud, co się tam osadził
Poprzez epoki zniewolenia biczami kultur i religii
Wpajania we mnie wstydu, winy
Za moją radość i niewinność
Żeby uczynić mnie ofiarą
Żeby za kulisami wampir mógł pić krew moją
Krew moich dzieci
Przez tysiącleci
Cudowność deszczu mnie przenika
Słonecznym kluczem mnie otwiera
Świetlistym nożem zeskrobuje z DNA mojej genetyki
Cały ten gnój nagromadzony
Poprzez epoki upodlenia,
Jak osad pleśni
A spod korzeni struna wibrująca
Kiełkuje nutą nieśmiertelnej pieśni