Kajakiem przez archipelag
Kajakiem przez archipelag to akt pierwotny
Psychodeliczna podróż strumieniami naczyń krwionośnych
poprzez samego siebie
do źródeł
Mistyczny związek ze światem natury przyszpilający do stromej skały
Jedyny ptak na gwieździstym niebie krąży nade mną
powtarzającym się krzykiem, jak źrenica przebita błyskawicą
Oznajmia rozgrywającą się kulminację
Tu
W tym momencie
Ostrzega mnie
Czy ostrzega przede mną?
Kogo ostrzega?
Nikogo tu niema.
Moje zmysły czegoś nie rejestrują
Kulminacja
Łącznik ze światem pozamaterialnym?
Włosy jeżą się na całym ciele
Ratunek jest tylko jeden
Oczyszczenie się z przyjętej świetności, którą tu ze sobą przyniosłem
Trzecie podejście do Wyspy
„–– Przestraszę go –– pomyślał albatros –– znając jego sposób, przyjmie to jako sygnał ze świata pozamaterialnego. To go załatwi. Będę miał pożywienie na długi czas razem z tymi rybami, które on tu zjadł.”
Ale dopiero teraz usłyszałem tę myśl albatrosa. Wtedy miałem tylko przeczucie. Umieściłem to w raporcie z Drugiego podejścia do Wyspy. Raport ten zniknął. Czy zawierał coś, co nie powinno było zostać wyjawione? Wedle czyich kryteriów. Ptaka czy moich, chyba tylko tych o których nie wiem. Czy jest ktoś trzeci? jeżeli ptak widział coś, czego ja nie mogłem zobaczyć. Czy dlatego raport z Drugiego Podejścia do Wyspy zniknął? Możliwe, że zniknął, bo był powierzchowny i przez to nieprawdziwy. Ale ja tej decyzji nie podjąłem.
Gdyby nie zniknął, nigdy Trzeciego Podejścia do Wyspy by nie było ani tego, że ptak widział coś, czego ja nie widziałem.
Raport oparty na domysłach jest tutaj ważniejszy, gdyż po za ptakiem, który o drugiej w nocy krążył nad wyspą krzycząc histerycznie, nie było tam nikogo, żeby moje zmysły mogły zarejestrować. Ale zanim usłyszałem krzyk ptaka, zbudziłem się ze snu dygocząc, oblany zimnym potem. Powinienem był wtedy ten sen zarejestrować. Nie mogą sobie przypomnieć, co takiego mi się śniło. Pamiętam tylko, że po przebudzeniu usiłowałem to zapomnieć.
Chyba że ktoś inny podjął tę decyzję?
To by się zgadzało wedle oświadczeń ludzi, którzy twierdzą, że nachodzą ich myśli, które nie są ich własne.