LUSTRA PYCHY NIEMIŁOSIERNEJ
na różańcach liczą błędy swoich sąsiadów
kładą chleb na ołtarzu, głodnych odpychając
krzyż na ścianie lśni, lecz sumienie tonie w czerni
miłosierdzie na ustach, w dłoniach ostre kamienie
świętości uczą, diabła szukając w cudzych szafach
zazdrość kwitnie jak cierń na polu sypkich popiołów
bo cudze szczęście uwiera jak buty za ciasne
w kościele klęczą z głowami schylonymi ku ziemi
lecz na targu wznoszą głowy w płomieniach gniewu
dziecko płacze za ścianą, ale bardziej ciszę wolą
„miłuj bliźniego” to echo, co ginie w kałużach
ojcze nasz – tylko ich ojcze, nikogo więcej
z dziesięciu przykazań pamiętają te o winie
słowa jak święcona woda – chlapią bez umiaru
czyny jak noże – zawsze celują w plecy
światło ich świec nie ogrzeje nikogo
bo płonie tylko, by lśnić w zwierciadłach pychy
a prawda? jest jak proch, co się rozwiewa z wiatrem:
wiara, ateizm, poglądy bez miłości to tylko pusty rytuał