Ołowiana
wystrzelona na oślep
ołowiana
przeszyła na wylot
czas
bezduszna grawitacja losu
złączyła dzisiaj i wczoraj
w jeden punkt
na dziecięcych skroniach
motyl jedwabnik
spija krew
jak z morwowych liści
sok
dojrzewa kokon
już za chwilę
życie się przepoczwarzy
rozwinie nić
będzie wzrastał na bliznach
w okruchach rozsypanych nadziei
z obrzeża serc
będzie stąpał po wertepach
wiedziony
wiązką matczynego
światła
na szczyt
instynktownie
bliżej spojrzenia
zza szyby okna
białego obłoku