Krzyk
Krzyk - niesie się niemo -
na dodatnich jonach powietrza,
promenadą samotności
nad pustką morskiej toni.
Most - duchowe rozdroże,
przystanek dla zbolałej jaźni.
U Muncha drewniany,
rozpięty aż po horyzont.
Łatwopalny.
A na nim - chropowata
materia duszy -
zrzuca pokutny kaftan.
Wulkan budzi się ze snu,
rozpala kolorowy pióropusz.
Demony wychodzą na żer.
Krzyk rozpaczy!
Uwolniony w zaświaty ,
pokonuje wpław -
różową poświatę fiordów.
- A ciało?
- Ciało tonie w bezkształtnym bezwładzie.