niekompletna
tym bardziej ciebie nie ma,
jej oczy lepią się do ścian.
wypełniona czekaniem
rozbrzmiewa ciszą,
tylko palce ćwiczą bezgłośne etiudy
i strzelanie z foliowych bąbelków.
kiedy pociągasz za sznurki,
biegnie szybko na pijanych obcasach.
każdy krok grozi palcem,
a ciężar stanika stawia do góry nogami.
ma na języku słownik wyrazów obcych,
lecz słowa nie wypływają,
zostają na ustach jak szminka permanentna.
fascynuje cię ta schizofrenia.
znów przedawkowałeś siebie,
a ona pomalowała rzęsy,
wiedząc o ich brudnych zamiarach.