Amor
Uderzyła jak zawsze precyzyjnie
Wzruszając całą powierzchnię świata
Potocznie zwanym sercem
Panowała cisza
Przerywała ją
Lejąca się do wanny woda
Krople obijały się o dno zajadle
Jakby grały rytualny hymn
Mający zapoczątkować
Niepojęte dotychczas uczucie
Odwzajemnionej bliskości
Dzieło szmaragdowych snów
Podarowane na jawie
Przez nieokiełznany los
Płynący własnymi falami wszechbytu
Pogodzona
Odbijam się stopami od ziemi
Wznosząc się ku słońcu
Zamykam sennie powieki
Klaudia Gasztold