Dwulicowy wózek
zdarzy się czasem że im zaufasz.
A gdy promyki przyjaznych spojrzeń
zawiążą węzły na chudych dłoniach,
zgrywasz amanta z mydlanych oper.
Ciągniesz ten wózek jak psa na smyczy
- przykra i nędzna twoja natura.
Każdy dostrzega chwiejną strukturę
skrytą pod płaszczem z niedźwiedziej skóry
- trochę przyciasnej by zmieścić duszę.
W swoim mózgowiu zdziczałe myśli,
układasz zgrabnie denkiem do góry.
Wszystko na opak kwitnie i rośnie;
podlewasz tylko jeśli nie pada
deszcz urokliwy z westchnień pochmurnych.