[Jesteś.]
Schowałem głęboko.
Okryłem szalem
aby chłód
jej nie skalał.
Zaniosę w sercu
teraz tam,
gdzie będzie
dalej trwać.
Potem zasnę
wraz z nią
na anielskim
pierzu.
Spokojnie,
swobodnie
pozwolę jej
się śmiać.
Przez sen,
przez ciszę
pomaluję jej
marzenia.
Kolorami świata
obdarzę drętwy
wiatr.
Zatrzymam czas
by chwila ta
nie odeszła.
Wymieszam
blaski gwiazd,
co błyszczą
nad nią nocą.
Wsłucham się
w słodki szept
gdy zbudzi się
i powie - "jesteś".