karmazynowy pokój
niewyobrażalne
potykam się o przodków
winna mówią ich czerwone mordy
wczoraj przyszli jeden z nich
pośliznąć się musiał
zaklął siarczyście
pozrzucał ze mnie wszystko
prześcieradła pogniótł
biel zabrudził marznę dzisiaj
mam wątpliwości czy będę wolna jeszcze
dwadzieścia cztery godziny na dobę
film kręcą kadr za kadrem
przychodzą nocą pod drzwi kopią
stara prawda zakłamanych parszywców
ręka rękę myje
świecą w oczy palą cygara dymem plują
krew mają na dłoniach
kiedy igłą wstrzykują w moje żyły
zarazę niszczącą
moje kończyny to księga
rozchodów i przychodów amfetaminy
nie do wytrzymania
mamo
jestem w rękach wariata
który chce mnie przełamać
może na wpół
nawet do klozetu nie mogę wejść sama
muszę zasłaniać zamykać
zasklepiać się w sobie
on sprawił że dziwką jestem
alfonsem został i zabrał tożsamość
wszystkie lustra pokrzywił
książki drogie memu sercu i dokument
pozostawił tylko peronowe kryminały
zmanipulowane życie przemieszane uczucia ze zdradą
czarno białe fotografie aktów zdobią czerwone ściany
kalejdoskop penisów i wagin
chce mi się wymiotować chcę słońca
i ciepłej kołdry
kawałek nieba lazurowej wolności
dzisiaj zrobiłam to
zabiłam cegłą wydłubaną ze ściany
cicho oddycham by nie obudzić sprawiedliwej śmierci