skaza
niewidoczna dla oka na gładkiej skórze
tkwi głęboko jak ciemne znamię
nie przeciąłeś tkanki szrama ukryta
blizna zadomowiła się na dobre
żaden skalpel jej nie usunie
jak zadra drażni moje sumienie
ciało ma swoje potrzeby
nieobecność straszy
w bezsenne noce
zielone tęczówki ranią
świecą jak kocie źrenice
zagłębiam się w porannym letargu
widzę przesuwające się postacie
idziesz przodem uśmiechnięty
grozisz mi palcem lubisz pozory
na pierwszym planie ta w welonie
na mnie tabu czarna peleryna
Bożena Joanna
sierpień 2023