Barowa pogoda
blask zmęczonych żarówek.
Dym przesiąka ściany,
wciągany z każdym tchem.
Wrzawa i poruszenie ,
zgorszenie i brud,
smród obelg,
zatrważających uszy .
W śmiechu zwątpienie,
szkło puka w stół,
płynie potok słów,
przemywa języki.
Góra i dół,
fale toastów i przyrzeczeń,
niespełnionych obietnic,
nazajutrz zapomnianych.
Zieleń tapet zaprasza,
kolorem do innego świata,
czekoladowe sofy,
miękkością wabią swą.
Zanurzyć się w nią ,
oddać w jej ramiona,
albo uciec stąd,
pozostawiając w samotni.