buty van Gogha
przecież musiał być ktoś gotowy pójść
za tobą mistrzu
mimo tych butów
nie do kościoła nie do tańca
zamszowo nijakich
brązowych i zmęczonych jak ty
szaleństwo niczym namiętność
spalało was oboje aż do wystrzału
po którym proch na ubraniu na rękach
niepotrzebne to pociągnięcie za spust
które nie poderwało od stołu
jedzących kartofle
nie zwiędły od niego słoneczniki
nie zadrżało gwiaździste niebo
tylko rozwiązane sznurówki
jasno mówiły że spacerniak nieczynny
i nigdzie już nie pójdziesz
a przecież musiał być ktoś
w Paryżu Londynie czy Arles
gotowy wyrwać języki podszeptom