Opowiadanie wierszem byłego alkoholika
Ciuchy dziurawe i znoszone wciąż nosiłem.
A ludzi na ulicach o jałmużnę prosiłem.
Byłem biednym człowiekiem od wielu już lat.
Ten system jest przeklęty — ot wredny świat.
Wcześniej za biurkiem ciężko pracowałem.
Odbiło się to na mnie, o żonie zapominałem.
Ciągły stres i walka, by być ciągle na szczycie.
Zrobiłem wiele błędów — a potem było wycie.
Dom straciłem, a żona mnie z czasem zostawiła.
Z gagatkiem innym poszła — teksty dowaliła.
Dzieci nie mieliśmy — sukces był ważniejszy.
Prestiż i pieniądze w tym czasie potrzebniejszy.
Zacząłem pić dużo — pijakiem się stałem.
Litry wypijałem, przez to często obrywałem.
Życie pijackie nieciekawe prowadziłem.
Myślałem, że na zawsze zostanę, jaki byłem.
Nadszedł czas by zmienić coś w moim życiu.
Powiedziałem dość! Weto dałem piciu!
Było bardzo ciężko — zmian potrzebowałem.
Zmieniłem towarzystwo, o flaszce zapominałem.
Pomogli psycholodzy, pomagali psychiatrzy.
Wyrwałem się z tego, me oko trzeźwo patrzy.
Z życia się cieszę, bo fryzjerem zostałem.
Z czasem fajną kobietę, Biankę zapoznałem.
Bo trzeba w swej głowie zmienić pewne myślenie.
Zadbać o następne, zdrowsze pokolenie.
Ty też wyrwać się staraj z okrutnego nałogu.
A gdy ci się już uda, wdzięcznie podziękuj Bogu.