X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Żucie pszczół (15)

Wiersz Miesiąca 0
groteska
2023-08-07 10:11
Z cyklu "Życie Marcela jako ustawiczne unikanie pokus" cz. XV
Na naszej ulicy był taki dyżurny pies. Nazywaliśmy go Anemik. Nie wiem gdzie mieszkał, gdyż nikt się do niego nie przyznawał, ale na pewno nie był bezpański, bo miał obrożę i gardził kanapkami, którymi próbowaliśmy go dokarmić. Olewał wszystkich – dosłownie i w przenośni. Po prostu miał nas w defensywie i bez skrupułów to okazywał. Nic nie robiło na nim żadnego wrażenia. Czasami myślałem, że jest jakimś psim zombie, grasującym po naszych okolicach.

Kiedyś matka zamówiła ziemię do ogródka i wywrotka wysypała ją na podjazd, wprost na Anemika. Nie protestował. Powoli wygrzebał się, otrzepał i dalej siedział niewzruszony sytuacją. Później, gdy ładowałem ziemię na taczkę, chciałem sprawdzić jak się zachowa i nawaliłem mu na łepetynę niezłą porcję. Znowu zero reakcji. Nawet się nie poruszył, pozwalając by czarnoziem obsypywał się z czubka głowy aż po ogon. I tylko patrzył beznamiętnie nic nie wyrażającymi ślepiami.

Teraz to ja czułem się jak Anemik. Wyrzucono mnie z roboty, w portfelu miałem raptem sześć stów (razem z tygodniówką), w pamięci próbę spalenia rodzinnej chałupy przez mafię ze wschodu, mieszkanie kątem u starej ciotki, matkę w wariatkowie, a na dodatek, jak wisienkę na torcie, dziewczynę, która spadła mi z nieba (jak Anemikowi ziemia, co akurat jemu lekką była). I problem w tym, że nie bardzo wiedziałem, czy mam za nią dziękować losowi, czy zwrócić w trybie natychmiastowym... Łączyła mnie z nią jedynie stara wersalka pamiętająca czasy Gierka i kilka przegadanych godzin. Ale nic to, bo ja, jak ten Anemik, przyjmowałem wszystko ze stoickim spokojem i mało mnie to jakoś obchodziło. Co jest, do kurwy nędzy? Czy ja mam jeszcze jaja? – odruchowo wsadziłem ręce do kieszeni spodni.

Przechodziłem akurat obok staruszki, która przycupnęła na chodniku handlując miodem.

- Może słoiczek lipowego? – Zagadnęła mnie, podnosząc szklany pojemnik z bursztynowym płynem.

- Prawdziwi faceci nie jedzą miodu - rzuciłem w jej kierunku. - Oni żują pszczoły! – dodałem i przyspieszyłem kroku, bo zachmurzyło się na dobre, a po niebie przetoczył się grzmot.

Od razu przypomniała mi się Mariolka. Panicznie bała się burzy i tylko seks rozładowywał to napięcie. Wstępował w nią po prostu demon. Krzyczała, piszczała i gadała od rzeczy, w dodatku gryzła namiętnie moje ucho, kiedy kochaliśmy się w czasie błysków i grzmotów. Raz, kiedy burza szalała nad samym Lublinem, tak się przestraszyła grzmotu, że o mało nie zgniotła mi jajek, ściskając moje rachityczne wówczas uda, swoimi. A były rozbudowane jak osiedle dla rodzin wielodzietnych, bo Mariolka była kulturystką. O mięśnie czterogłowe dbała bardziej niż ornitolog o własnego ptaszka.

Przyspieszyłem kroku i za chwilę byłem już w autobusie, unikając zmoczenia. Niestety, nie uniknąłem kanara, który wszedł razem ze mną i w pewnym momencie pokazał legitymację.

- Bileciki do kontroli – usłyszałem po chwili.

Jak pech to pech. Już miałem dać mu dowód, gdy nagle drzwi za mną otworzyły się i wypadłem na czekający na przystanku tłumek. Błyskawicznie przebiłem się przez lud i dałem nogę. Kanar nie miał ze mną szans. Na setkę zawsze byłem najlepszy. Jak Franek z naszego osiedla rzucał hasło "Lecimy na setkę", odpalałem turbodoładowanie i zawsze byłem pierwszy pod knajpą. A ten kto wygrywał dostawał „setkę” za darmo.

Do domu dobiegłem całkowicie przemoczony i zmęczony jak maratończyk.
Ciotka zobaczywszy mnie w takim stanie załamała ręce.

- O Matko i córko! Zdejmuj to wszystko raz-dwa, zaraz zrobię ci herbaty z miodem lipowym.

- Czyście się wszystkie uwzięły? Żadnego miodu! Miód jest dla mięczaków.

Helena stuknęła się w czoło, pokazując, że mam nierówno pod sufitem i podreptała w stronę kuchni. Za nią, przyczepiony jakimś cudem do brzegu wełnianej kamizelki, poszurał jej stanik z miseczkami jak czapeczki dla podrośniętych bobasów. W życiu nie myślałem, że ma takie cycki. Musiała je chyba zwijać w rulony, bo chodząc bez biustonosza wyglądała płasko jak deska ze stolarni pana Janka. Co najwyżej jakieś dwa sęki by się na niej znalazły.

- Coś się do cioci przyczepiło – mruknąłem pod nosem.

Zatrzymała się i obejrzała za siebie.

- Tak właśnie czułam, że coś za mną chodzi. – Ciotka odczepiła zbędny balast. - Leżał pewnie na krześle i zaczepił się haftką. Aż dziwne, że kot nie zauważył.

Rozejrzała się za Rudym, ale leń siedział na parapecie i tylko patrzył na nas zmrużonymi ślepiami, nieskory do zabawy.

- Kiedyś, jak byłam z Zygmuntem w Budapeszcie, o mało nie zabiłam się na schodach. Też przez bieliznę – zaśmiała się głośno.

Nie byłem pewny czy chcę słuchać tej opowieści, ale ciotka ciągnęła niezrażona brakiem mojego zainteresowania:

- Szykowałam się na kolację, no i chciałam się umyć pod pachami, bo tam w pokojach tylko umywalki były. Zsunęłam więc ramiączka halki, takiej różowej z koronką z przodu, co mi ją Zyga kupił w NRD, no i zapomniałam ją zdjąć do końca, a nałożyłam od góry drugą. I jak schodziliśmy, bo winda się popsuła, ta różowa zsunęła mi się aż do kostek i tak splątała nogi, że padłam jak długa, zaczepiając ręką o spódnicę takiej tlenionej blondyny, co szła przed nami. Halina jej było i pracowała jako kadrowa w zakładzie Zygmusia. A że jej kiecka była na gumce, to zleciała jej z tyłka, pokazując gacie z dziurą na pośladku. Aleśmy się uśmiali. Wszyscy wiedzieli, ze to niechluja, bo burdel miała wszędzie, ale te majtki to był już szczyt – pokręciła głową.

- A tobie nic się nie stało? – udałem zainteresowanie.

- Mnie nie, ale Karolowi, koledze Zygmusia, ze śmiechu wyleciała szczęka i spadła na sam parter. Wleciała w jakąś dziurę czy coś i nie chciała wyleźć. Zaklinowała się. W końcu jakimś cudem ją wydłubali, no ale okazało się, że pękła i biedny Karol nic nie zjadł na tej kolacji, ale za to wybawił się za wszystkie czasy. A i popił nieźle. – Uśmiechnęła się do wspomnień. - Całą wymianę, wszystkie forinty jakie miał, wsadził Cyganowi za struny skrzypiec. Tak się kiedyś bawiło!

Znowu ruszyła w stronę kuchni opowiadając ciąg dalszy:

- Tyle, że zabawa skończyła się jak wrócił do domu. Tośka obiła mu gębę, bo miał kupić vegetę i wody Derby na handel, a przywiózł tylko małe porcje dżemu, które wykradał ze śniadań.

Helena była w doskonałym humorze. Wspomnienia zadziałały jak maseczka odmładzająca i koktajl energetyzujący w jednym. Postanowiłem to wykorzystać. Poszedłem za nią do kuchni, sypnąłem parę komplementów aż pokraśniała z radości, a potem przystąpiłem do ataku szczytowego.

- Ciociu, mam do ciebie taką wielką prośbę – chwyciłem ją za obie ręce. - I wiem, że ciocia ma dobre serce i mi nie odmówi…

Nastroszyła się lekko, ale powiedziała:

- Mów, co tam kombinujesz.

- Bo... ta panna, którą widziała ciocia na klatce to Gabrysia, moja dziewczyna. Przyszła narzeczona, znaczy. I chcielibyśmy zamieszkać razem.– Popatrzyłem na nią prosząco, niczym kot ze Shreka.

- A to mieszkajcie, nic mi do tego.

- No ale u Ciebie…

- U mnie? – Wybałuszyła oczy, wyszarpnęła dłonie, a potem nabrała powietrza i już myślałem, że zdzieli mnie przez łeb, a ona powiedziała krótko:

- Pięć stówek co miesiąc, skoro mam być Burdel Mamą. I od lodówki wara!



Koniec cz.XV

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
12 razy
Treść

6
4
5
8
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
7
5
5
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


naskraju*<sup>(*)</sup>
naskraju*(*)
2023-08-08
O, proszę jak sprawy się układają. Ciekawe opowieści z czasów tak mi znanych. Jednak wspomnienia są nie do podrobienia dzisiaj. Nie ten klimat. Ciotka jest w porządku.

Pozdrawiam serdecznie


ajw
2023-08-08
Ciotuchna to skarbnica wiedzy o PRLu ;))

Mgła<sup>(*)</sup>
Mgła(*)
2023-08-07
Muszę Iwonko nadrobić zaległości w czytaniu tych Marcelowych perypetii
Wkurzam się bo brak czasu zupełnie mnie od tego forum odcina
A jak już jestem to nie ogarniam tych wszystkich nowych publikacji
Obiecuję że wrócę zarówno do wierszy jak i prozy która wyszła spod ręki "Ikonki" 😉


ajw
2023-08-08
Zapraszam serdecznie. Drzwi u mnie zawsze otwarte, a przynajmniej uchylone :)

kmalenka8
kmalenka8
2023-08-07
Co tu dużo pisać! Masz dobre pióro i poczucie humoru! 😃 Niezaprzeczalne atuty Twojej prozy! 😊 Pozdrawiam Iwonko serdecznie i dobrej nocy życzę 😊⭐🌼


kmalenka8
2023-08-08
Oj na razie w głowie mam w większości zaprawy oraz spodziewanych pojutrze Gości! 😃 Szukam też zaginionych w akcji słoików! Rozpłynęły się, ale znajdą a jak nie to przewoźnik zapłaci i jeszcze przeprosi...😊
W miarę możliwości będę czytać i jak się da komentować...Pozdrawiam Iwonko serdecznie 😊🌼

ajw
2023-08-08
Dziękuję, Małgoś za uznanie. Śpij spokojnie, śpij i o limerykach śnij :)

rzabaprzezrz
rzabaprzezrz
2023-08-07
Coś mnie dzisiaj zastanowiło. Piszesz w pierwszej osobie, ale rodzaju męskiego. To w sumie ciekawe, jak kobieta wyobraża sobie męski punkt widzenia. Ale dzięki temu zabiegowi możesz pisać śmielej, co dodaje komizmu, przaśności i pikanterii Twojej opowieści. Pozdrawiam ciepło:)


rzabaprzezrz
2023-08-08
Tylko nie starą i nie babą. Po prostu kobietą w pełni rozkwitu, lub jak to lubię mówić, kolejnej młodości. Teraz trochę lepiej Cię rozumiem, mam wrażenie, że ta opowieść stanowi dla Ciebie doskonałą formę odreagowania, rozładowania napięć psychicznych. I dajesz to też czytelnikowi. Pozdrawiam i dobrego dnia 🌞

ajw
2023-08-08
Zdradzę Ci w sekrecie, że mam wielką frajdę w pisaniu jako młody facet, bo jestem starą babą ;))

rzabaprzezrz
2023-08-07
ps. napisałam nowy komentarz do Twojego poprzedniego wiersza

fuyuko
fuyuko
2023-08-07
Wspaniale Iwonko! ech, u mnie to już uzależnienie od Marcela :)))
Nawet samej nie chce mi się pisać, a tutaj trzeba, bo cos stworzyłam i teraz muszę więcej czasu temu poświęcić :)
Serdeczności, oczywiście 5/6 i miłego popołudnia :)


ajw
2023-08-07
Miło, że wciąż przychodzisz :)

Nata Sza
Nata Sza
2023-08-07
Iwon, jesteś niemożliwa!!!
Wciągnęłam jak szpak rosówkę!
Pozdrawiam serdecznie z obolałym brzuchem (od śmiechu, oczywiście) :))


ajw
2023-08-07
I takie wciąganie mi się podoba ;)

Elżbieta
Elżbieta
2023-08-07
Bez Marcelka dzień niewiele wart!!! To moje hasło... delektuję się Iwonko, Twoją prozą, jestem w skowronkach, kiedy widzę kolejny odcinek! Teraz już czytam w warunkach pozwalających na chichotanie, a przeważnie głośny śmiech, nie jestem wcale do niego skora, więc tym bardziej dziękuję Tobie:)))😘 5/6
Pozdrawiam, Iwonko i czekam na więcej:)))🌟


ajw
2023-08-07
Cieszę się, że Ci się podoba Marcelek i jego przygody, a w dodatku, co właśnie jest moim celem, rozśmiesza Cię :) Dziękuję za dobre słowo, które mnie mocno podbudowuje i mam ochotę tworzyć dalej. Jesteś w Trójcy dopingatorek :)

tańcząca z wiatrem
Świetne, jak zwykle z poczuciem humoru, z jedynymi w swoim rodzaju
określeniami, choćby te uda Mariolki, rozbudowane jak osiedle dla rodzin
czterodzietnych, no rewelka!
Dzięki za wprowadzenie dobrego nastroju i tak zacną prozę,
do której, podobnie jak do poezji masz duży dar.
Serdeczności przesyłam, na miły dzień, Iwonko :)


tańcząca z wiatrem
To dobrze, dobrej nocki życzę, Iwonko :)

ajw
2023-08-07
A ja odbieram Wasz odbiór bardzo pozytywnie :)

tańcząca z wiatrem
Twoja proza sama się broni, a my tylko piszemy
o swoim odbiorze :)

ajw
2023-08-07
Dziękuję, Grażynko. Ty i Bezka jesteście niedoścignione w dowartościowywaniu :)

bez definicji
bez definicji
2023-08-07
Iwonko, masz naprawdę talent do pisania i uchwycenia komizmu sytuacji. Chociaż ostatnio mam kiepski humor, to potrafisz mnie rozbawić. Żucie pszczół - no tylko dla twardzieli :)) A mięśnie czterogłowe Marioli to już odlot...
Ciocia widać mocno stąpa po ziemi :))
Pozdrawiam z uśmiechem i czekam.... Bezka -5/6


ajw
2023-08-07
Jak Ty potrafisz dowartościować człowieka. Jesteś w tym bosssska! Przytulam i odganiam smutasy..

Galba c.<sup>(*)</sup>
Galba c.(*)
2023-08-07
No to ciocia skwitowała...
Z tym życiem pszczół to dobre :-)
Pozdrówki :-)


ajw
2023-08-07
Ciotula ma charakterek ;)

Waldi1
Waldi1
2023-08-07
czytałem i fajnie wszystko było ... aż do czasu tej szczęki i o mały włos wyskoczyłaby mi maja ,,, bo nie kleję swojej ... Pozdrawiam serdecznie z uśmiechem ...


ajw
2023-08-07
:)) Jajarz z Ciebie, Walduś :)

Marek Żak
Marek Żak
2023-08-07
Fajne, z poczuciem humoru i taka przebijająca się optyka cynika:). Pozdrawiam


ajw
2023-08-07
Trochę tak :)


Autor poleca

Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności