przymglenia
patrzę
jakbyś nie była stąd
a przecież jesteś moją matką
języki obce
próbują za ciebie
kaszę mannę i owsiankę
by dosłodzić życie
zastygłe między fałdami
tak łatwo nakarmić ciało
rzadko mnie dotykałaś
a teraz to ja trzymam w dłoniach
twoje dziś nie wiedząc czy nadejdzie jutro
oczy szklą się jak cebula na patelni
a ty nigdy nie uczyłaś mnie gotować
niczym muchołapka
otwierasz usta przez sen
ale wpadają w nie tylko frazy
które wyrzucasz z siebie nocami
za dnia nie chcesz rozmawiać z żywymi
twoja świadomość znów zmieniła adres
każdy jęk znaczy więcej niż setki słów
zatykam uszy bojąc się
że nie zdążę ci czegoś wybaczyć
zanim Bóg zgasi światło