Rynsztok
minęła się w progu
z zachętą rozkroku,
Ten przyszedł, Ta wyszła,
i tyle z uroku
cudownych uniesień.
Dlatego tak proszę, nim skończy się Jesień...
Spluńmy kochana razem w kałuże,
z ochotą się z Tobą w niej potem zanurze.
Duch wszelki uleci,
nasycą się ciała.
Po wszystkim, a niczym,
spłyniemy rynsztokiem,
ze swoim smrodem i własnym bezsensem.
Na zawsze pod kołdrą,
przykryci mrokiem,
dopóki ogień nas nie spopieli,
Ścigani będziemy przez własne pragnienia,
I wieczną niemoc do ich spełnienia.