Wyplatanka
ramion, które oddadzą mi
żar słońca i nieokiełznanie burzy
co sunie przed szeregiem
zgarniając pierwsze fanty i losy
potem to wszystko się rozniesie
pozlatują okoliczności na temat
wszystko będzie jakieś inne, nowe
może nie wystarczy do tego dorosnąć?
gdzie leży pies pogrzebany
tam drze się owca w kurtce
ze skóry dzika i słychać
nieporozumienia ze ścianą
a czas ucieka, spłukany
więc nie, nie mogę zostać
tu doszedłem, po to by iść
tam, gdzie kończy się wiosna
żeby żar lata mógł mnie
z głębi wydostać i pchnąć
do góry, dalej, gdzie też
przecież przędę się
przez przestrzeń
jak wszędzie, gdzie
jestem