Poezja modernistyczna.
niczym pumeks
dla pięt Zeusa Afrodyty
zaczynam kosmos już rozumieć
krążący wokół wypociny
czegoś co kiedyś było stwórcą
i tych paprochów pyłów marnych
co je w koszmarze tworzył czarnym
degenerata od rozbłysku
co się materii dał rozprężyć
lecz teraz dałbym mu po pysku
bo czasu tylko namitrężył
i zanieczyścił piękno planet
wolną wolą
coca-colą
hamburgerem
jaśfasolą
mamtalentem
i tańcem z gwiazdami
bo i tancerzem on marnym