Última vez
łąka zarosła
nikt o nią nie dbał
nie wyrywał chwastów
wchodzę do domku na drzewie
muzyka ucichła
słychać śmiech
liczę kroki po portugalsku
poprawiam rozmemłaną pościel
odkurzam zdjęcia
przejeżdżam palcem
po twoich zmierzwionych włosach
wiersze wrzucam do ognia
szczypią w policzki
unosząc się z wiatrem
zakwitną we wrzosach
liście szepczą
idzie jesień
w rudym płaszczu
ostatni raz spoglądam na łąkę
wiatr szarpie sukienkę
prędko wsiadam do auta
zostawiam słońce
za horyzontem