WSPÓŁCZESNY DON QUIXOTE
Swej wyobraźni
Walczę z imieniem swej Pani na ustach
Z groźnymi olbrzymami.
One stoją tu, potrząsając potężnymi ramiony
Czekają na śmiałka, który się odważy
Rzucić im wyzwanie, pokonać je w boju,
Stoją wśród pól pszenicy.
Spinam swego wiernego Rosynanta
Żelazną ostrogą – ku olbrzymom się zwracam,
Rozpędzam konia – nastawiam lancę,
Pewien sukcesu – dla E. wszystko!
Niestety marzenia dobiegły kresu
Zderzywszy się z twardą powierzchnią betonu!
Upadłem na trawę, bezbronny jak zając,
Spadłem z grzbietu konia!
Leżąc wpatruję się w niebo,
Myślę o słodkiej Eli,
Wszak dla Niej to wszystko – pokonam olbrzymy,
Wyrwę Ją z płonącej kipieli!
Warszawa, 13 listopada 2025
