na sali latał motylek
dobrze jak ja
a ja niewiele więcej wiem
zatem jeszcze
przekonamy się...
w pustych ścianach
gdzie echo przemawia
siedzę nadal sam
a świat wokół
głowy drży
moje życie dzieli się
na noc i dzień
bez snu głębokiego
na zewnątrz tłum
i gęsta mgła
obojętność
na smyczkach
w mym sercu gra
czas kroczy powoli
spiesząc na umówione
spotkanie
spoglądam w okno
światło tańczy i ginie
jak sny o czymś
co było
a już tego nie ma
w sercu ukochane imię
'A' wczoraj przy mnie stało
dziś całkiem w innym
przez życie płynie wymiarze
lecz nadal pamięta
nie zapomina...
zadzwonił telefon
na sali latał motylek
szukał drogi do wyjścia
choć ona zawsze jest męką
w krainie słów
cisza przemawia
głośniej niż wrzawa
niesiona w plecaku
z bagażem doświadczeń
na półce leżą wspomnienia
sięgam po nie czasami
kiedy w sercu lód
a w dłoniach chłód
przenika z luster
porozbijanych
przed ludźmi zamykam drzwi
ale uchylam balkonowe okna
świeże powietrze
czystsze jest niż
zabłocone buty
w których przychodzi
przytulić się do mnie nieszczęście
