Dzieje przewin
ścieliła się w skrytce
na zasięg oddechu
niecierpliwej skórze wracała gładkość
po zmierzchu wytańczona wilgoć
Kruszała wyniosłość bastionu
a powietrze kondensowało w sztorm
w naprędce zakwitłym edenie
dwa organizmy w jeden krwiobieg
Scalone układy nierozgrzeszonych
czerpały ładunki z wyładowań
doraźnie kojąc ataki głodu
namiętnością z dzikim szlifem
Nagle panna zastygła w diament
schwytana w pięść przez przysięgi
popłoch odskok garda
jaskółki końca przetasowań