W malignie
W noc ciemną i parną, w bezsennej malignie
wyłania się kształtów tysiące.
Coś szepczą, coś mówią,
coś krzyczą i tańczą w poświacie drgającej.
To przeszłość i przyszłość, wyrazy i ludzie,
pojęcia i zwidy mylące
cień kładą na ziemi,
co niknie w oddali, gdzieś w trawach na łące.
Zetknąłem się z nimi i kocham swoiście,
choć często fałszywie kuszące.
Są moje, są własne,
lecz czmychną nad ranem znów nic nie znaczące.
Bogumił Pijanowski