Pierścień z perłą
bogów nie urażę
kiedy dotknę ciała
Po zarysie twego lustra
miękko zsunę się na palec
z błyskiem w oku
w niecierpliwym wdzięku
w pewności stojącej z boku
że w tym zimnym mym metalu
zaklęte jest słońce
i zaczarowany księżyc
jak dwa klejnoty
sprowadzone dla ciebie
lecz jest o wiele więcej
Potem przyjdziesz
zdejmiesz z nocy koce
zetrzesz gwiazdy
z ust spieczonych
dodasz Wenus
do wieczoru i do rana
będzie świecić
tylko dla nas
Pełgające
w noc światełko
krztynka śmiechu
namiętności
perła