Jakby to było, gdyby nie było Boga?
Bezgraniczną pustkę,
W której nie słyszysz nawet swoich myśli,
Gdzie nie ma nic prócz ciemności.
Wyobraź sobie, że jesteś
Ale Cię nie ma.
Masz świadomość swojej obecności
Ale nie potrafisz jej już dostrzec.
Wyobraź sobie, że krzyczysz
Ale nie wydobywasz z siebie żadnego dźwięku.
Nie tak jak niemi.
Tak jak człowiek, który dusi się własnym powietrzem utkanym w przygniecionych płucach.
Wyobraź sobie, że wytężasz wzrok do granic możliwości twoich źrenic
Ale nie wiesz już nawet czy nadal masz oczy w oczodołach.
Wyobraź sobie, że toniesz, nieustannie zapadasz się w bezkresną czeluść,
A jednak pozostajesz w miejscu, w bezruchu.
Wyobraź sobie, że nie czujesz nic i wszystko jednocześnie.
Twoje ciało jest puste, pozbawione wszelkich emocji:
Bólu, szczęścia, smutku, radości, ekscytacji, przygnębienia, nagłej eksplozji endorfin, czy wszelkich innych odczuć, które możnaby nazwać.
Chciałbyś się bać w tym momencie ale nie jesteś pewien czy potrafisz.
Chciałbyś uciekać ale nie masz dokąd.
Zewsząd jesteś obserwowany niewidzącymi oczyma, których sam nie możesz ogarnąć spojrzeniem.
Jesteś cieniem, jesteś wygasłym płomieniem i prochem rzuconym na wietrze.
Wyobraź sobie tą pustkę.
Czy potrafisz?
Dobrze, że jeszcze nie. Znaczy, że żyjesz i nie tracisz nadziei.
Nie chcę wzbudzać lęku.
Nie chcę już zmieniać świata,
Chociaż nadal robię ku temu wszystko co w mojej mocy.
Jeżeli czujesz niepokój czytając ten tekst,
Ogarnia Cię mimo wszystko nieopisana trwoga,
To powróć do tytułu i zapytaj siebie...