oskarżona 1/3
- Czy oskarżona pani M. wie i rozumie z jakiego powodu tu się znalazła?
- Przeczuwam.
- Zatem wyjaśnię. Mam przed sobą zbiorowy pozew ogólnoświatowy od poszkodowanych przez panią,
zarzucają pani jednostronność, wszelkie szachrajstwa oraz że jest pani winna unicestwienia wielu żyć.
- Nie zgadzam się – stanowczo odrzekła.
- Proszę więc o rozwinięcie swojego stanowiska.
- Jestem tylko przyczynkiem do wszystkiego, co związane z tym uczuciem. To każdy osobnik ludzki indywidualnie przejmuje inicjatywę, by albo mnie pielęgnować, albo w powijakach porzucić.
- Zatem nie czuję się pani winna, że zakrada się niespodziewanie i zsyła jak piorun z jasnego nieba niejednoznaczne olśnienie i fascynację? – Sędzia poprawił okulary i westchnął.
- Kiedy widzę podatność i gotowość, po prostu przenikam duszę, czasami bywam tylko początkowym stadium, czyli zauroczeniem.
- Niemniej, często bywa tak, że szybko panoszy się pani zarówno w mózgu, powodując całkowite spustoszenie, zastępując je irracjonalnym i monotematycznym myśleniem, jak i wtargnięciem do krwiobiegu – Sędzia powiedział z przekąsem.
- To codzienne narzędzia pracy, Wysoki Sądzie, jak każdy muszę wykonywać swoją pracę rzetelnie.
- Z tego co wyczytałem z akt, trudno nazwać pani pracę rzetelną, raczej skłaniam się do opinii, że pani działania w dużej części opierając się na spontaniczności. Trochę na chybił – trafił…
- Zaprzeczam. W pewnych momentach, tylko mnie dostrzegalnych, dwoje ludzi emanuje wzajemnie silnym zainteresowaniem, czuje przyjemny niepokój, co więcej nawet zawstydzenie na widok wybranej osoby, wtedy pomagam. Natomiast nie jestem w stanie realnie ocenić co z tego zalążka się rozwinie. Może to być uczucie tak silne, że będzie trwać dozgonnie, a może to być krótkotrwała, tak zwana kolokwialnie „miłostka” – odpowiedziała oskarżona.
- Hmm… Co pani powie na skutki uboczne swojej działalności, typu bezsenność, brak apetytu, nadmierną płaczliwość lub teatralną wręcz euforię?
- Cóż. To chwilowy proces, przyjemny ale nie może trwać wiecznie, zazwyczaj zmniejszam dawki po dwóch latach i wówczas pozostaje właściwa forma uczucia – stała miłość. Oczywiście bez gwarancji przetrwania z mojej strony. Jeśli zainteresowani sobą w odpowiednich proporcjach operują innymi uczuciami i emocjami, takimi jak przyjaźń, szacunek, tęsknota, czułość, zrozumienie, empatia – wszystko idzie ku jeszcze lepszemu.
- Wyczuwam tu silną delegację winy na zakochanych. A pani rola przecież jest nie do przecenienia w tym procesie. Jak pani wytłumaczy fakt, że wielu młodych ludzi okupuje wiadukty, mosty, drzewa, wszelkie zbiorniki wodne a także środki farmakologiczne, w jednym celu, by zagłuszyć cierpienie związane z nieodwzajemnioną miłością? – stanowczym tonem rzekł Sędzia.
Pani M. przez krótki moment stała nieruchomo, jej policzki zaróżowiły się. Nabrała powietrza i spojrzała prosto w oczy Sędziemu.
- Rodząc się otrzymujemy pełny pakiet ludzkich uczuć. Jestem jak zdrowie, ono nie daje żadnej gwarancji, że dopisze do końca dni, nawet precyzyjnie stosując zalecenia lekarskie, wszelką profilaktykę. Ryzyko jest wpisane w każde życie, może należałoby spojrzeć i na mnie (miłość) z innej perspektywy. Czy nie jestem szczęściem samym w sobie, że można mnie doświadczyć chociażby przez chwilę? Poczuć ten wyjątkowy stan i po prostu się nim cieszyć, że był dany w ogóle? Wiele ludzi żyje będąc niekochanymi nawet przez rodziców, porzuconych w różnych opiekuńczych ośrodkach, a jednak pragną żyć. Dawać z siebie innym, to co w nich najlepsze. Stworzyłam taki szeroki wachlarz różnych rodzajów miłości, że każdy znajdzie dogodną formę dla siebie, chociażby zastępczą. Z pełną odpowiedzialnością chcę podkreślić, że z zasady jestem dobra, rozwijająca, uskrzydlam, jestem motorem Weny w każdej dziedzinie sztuki i w życiu codziennym. Po prostu cudem. Tak należy mnie traktować…
- Zadam prywatne pytanie, czy była pani zakochana? – Sędzia był zdumiony wypowiedzią pani M.
- Ależ jestem, nieustająco w sobie – melodyjnie odpowiedziała – wciąż się rozwijam i doskonalę.
- Przyzna pani, że oprócz tych wszystkich superlatyw, które sobie przypisała, potrafi pani również zwieść i na kraniec ludzkiej wytrzymałości ? A nawet powiem więcej, sprowadzić piekielne katusze? – Sędzia nie dawał za wygraną.
- To już nie mój zasięg. Nie mam z tym nic wspólnego. Kiedy jestem wszystko układa się z reguły znakomicie. Bywa, że z przyczyn wygasania u jednej ze stron muszę odejść, a kiedy to robię, następstwa radzenia sobie beze mnie są już sprawą indywidualną. Zastępuje mnie w rzeczy samej tęsknota, samotność, złość… Bywa, że niemoc. Lecz mnie w związku nie ma. Staję się jednostronnym uczuciem, a to już nie to samo…
- A to ciekawe, bo właśnie przyszło mi na myśl, że bywają ludzie zakochani przez całe życie, albo może inaczej, miłujący kogoś bez wzajemności… Dlaczego pani nie chce im pomóc? Miłość powinna być humanitarna, troskliwa, wzajemna…
- I taka jest, kiedy sprzyjają jej wszystkie warunki, utrzymane przez zainteresowanych obopólnie. To niełatwe zadanie, jak wspominałam. Miłość to nie certyfikat, umowa, poręczenie, obietnica ani żadna inna forma. Nie można jej kupić ani sprzedać. Nie da się jej wymusić, po prostu jest, albo nie ma - w takiej formie jakiej życzyłby sobie odbiorca. Wówczas staje się nieodwzajemniona. Zaniechana, porzucona. Ale dopóki się tli, jeszcze przez chwilę jest nadzieja…
- Zarządzam przerwę do jutra, to jest do dwudziestego ósmego lutego dwa tysiące dwudziestego czwartego roku, do godziny dziewiątej. – Obwieścił zmęczony Sędzia.
*
bo ono uleczy, uratuje, oczyści. A to tylko słowo. Łatwo je wypowiedzieć, równie łatwo unieważnić. Ale spróbuj je przekształcić w prawdziwe,
trwałe uczucie, zmień je w ściany domu, który stać będzie latami, niczym nie zagrożony i da ci szczęście, bezpieczeństwo, poczucie sensu i radości z każdej spędzonej wspólnie chwili. To jest trudne, a często niemożliwe. Niewielu to umie. Naucz się tego.”
Dorota Terakowska, Ono
Ocena wiersza
Treść
Warsztat
Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.
Komentarze
Kolor wiersza: zielony
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
"Kochać to nie znaczy zawsze to samo, Można kochać tak lekko, można kochać bez granic" ...
Nigdy bym nie przypuszczała, że proza wierszowana wywoła na mnie gęsią skórkę i wzruszenie...
Dziękuję <3
super i takie prawdziwe
zaraz czytam kolejną część
pozdrawiam serdecznie 🦋
Pozdrawiam ciepło :)
Pozdrawiam Waldi :))
Jestem jednak pod wrażeniem tej części i przyjętej argumentacji...!
Ściskam, Gosiu, przesyłając przyjacielskie buzole:)🌟😘
Pozdrawiam Kochana Elu :))
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Tekst refleksyjny i dyskusyjny. Podoba mi się i mam pomysł na następny. Pozdrawiam.
Przyznam, że tez mam pomysł na 2 część :))
Pozdrawiam Lidio.
Inne wiersze z tej samej kategorii
Inne wiersze tego autora
Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.
Szanowni Użytkownicy
Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).
W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.
O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.
Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.
Czytaj treść polityki prywatności