Miłości II
Za tobą do ogrodu pobiegnę,
w mgielnej sukience i bez ramiączek.
Ty co panny słomiane na polu rozpinasz.
Grzeszny wiatr plączesz w czarnych włosach,
rozsiewasz na lata łonie.
Miłości bezwstydna.
Oplącz mnie jak winne pnącze,
w dyby zakuj, fizyczność zniewól, nałóż kaganiec.
Rozszarp na strzępy moje zmysły rozognione,
a potem głaszcz moje zgrabiałe dłonie.
Nie uspokoisz i nie dasz zasnąć przed świtaniem,
bez początku i końca ten taniec.
Ty co bywasz piękną zalotnicą,
snem i świata tajemnicą.
Miłości.