Czarne zapałki
końce palców są już obojętne
na żarliwe zaczepki zapałek
na próżno siarka podnosi larum
W bezpowrotnie tężejących strunach
gaśnie zdolność wygłoszenia skarg
na brać pogrążoną w pieśniach
o siewcy zbawiennych nasion
2. Ubrana w kożuch z długich sopli
stanęła Jaśnie Śmierć obok dziecka
w pakunku z frymuśną wstążką
coraz mocniej wierciło się ukojenie
Zanim puch przełamał powieki
wieńcząc niedojrzałe dzieło
doszedł z przedsionka nieba
szept o smaku promiennych kropel
,,gore polano za polanem’’