z drugiego końca
siedzę ja i klikam te literki
które skupiam w słowa
i układam w cegiełki
równo tak zwane strofy
i jak dom w Japonii od góry
buduje się w dół po kolei
żeby wreszcie dotknąć ziemi
schodzę po wersach
jak po piramidzie znaczeń
na sam koniec żeby móc
z tobą popatrzeć inaczej
czasem z kropki lepiej widać
całość jest wtedy syta
i się sobie wyleguje na dłoni
więc można obserwować dowoli
w nieskończonej różnorodności
niepowtarzalnych perspektyw
układamy przeróżne iluzje
i niekoniecznie - wierszem