Kłamstwo
nos mi też nie rośnie, powieka nie drga
Zatrute jest we mnie źródło czystych słów
co w głębi ukryte. nie wyjdzie na jaw
Patrzę prosto w oczy, choć w bagnie po pas
a czasem po szyję, lecz wypinam
pierś
I uśmiech serdeczny na ustach wciąż mam
muskam włosów kosmyk w rytm zamglonych drżeń
Podwójna moralność dzieli mnie na pół:
pół anioł - pół bestia. w labiryncie chwil
po omacku szukam optymalnych dróg
lub choćby dostępnych mi z brzemieniem win
Przeżarte przez kłamstwo mózg i serce me
grają aż do końca, bez sumienia drgnień