Randka
ale nie takiej zawodowej
z nieznajomym mężczyzną
Szopen dla nas grał
wraz z orkiestrą
wiatru
szmeru kroków
przyciszonych głosów
drzewa
mrugając porozumiewawczo
sękatymi oczami
kryły nas
przed wścibskim słońcem
podmuchy
bawiły się włosami
i sukienką
pozwalałam im na to
ścieżka subtelnie
splotła nam dłonie
powiodła
usta ku ustom
smakowały idealnie
podobnie jak lody
które wystałeś dla mnie w kolejce
a osa ze wstydem uciekła
kiedy odkryłeś ją
penetrującą moją nagość
tylko trudno
było nam rozmawiać
słowa wyciekały ostrożną strużką
z przepełnionego serca
skapywały z warg
ciężkimi kroplami
miodu z goryczą
może stąd ta osa
na dawno nie przeżytej
randce z mężem