Singlując
Kto by tak szczerze kogoś przepraszał,
że nań poluje, skoro drapieżca?
To oczywiste, że nas rozprasza
ta inność, która w obojgu mieszka.
Już byłem przecież pod samym płotem,
przynosząc świeżą radość wspólnych mgleń.
Czar prysnął, świt nam ukradł ochotę,
gdy z oczekiwań powstał zwykły dzień.
Wracam - a jakże - sam nad jeziora,
by podmalować następne lato.
Rozglądam wokół, czy już nie pora,
by rozpoczynać znów z kimś maraton.
Witold Tylkowski