Projekt ,,Szaman'': #Revelatio
12 grudnia 1531 roku pańskiego
Matka Samego Boga
objawiła się Juanowi Diego.
Odziana była/jest/wiecznie
w tunikę w głębi różu
i płaszcz jak ocean
odbijający przestworza.
Opasana czarną wstęgą,
czyli brzemienna.
Zwróciła się do poczciwiny w nahuatl:
"Jam Maryja, po kres Dziewica,
Matka Prawdziwego Boga,
który daje i zszywa życie.
Chcę mieć świątynię w miejscu,
w którym okażę
współczucie twemu ludowi.
Tam pocieszę azteckie łzy.
Idź i powiedz biskupowi,
czegoś doświadczył".
Biskup de Zumárraga wątpił.
Juan poprosił Pannę o znak.
Przy kolejnym spotkaniu
Maryja kazała wejść na wzgórze.
Rosły tam anomalie.
Madonna poleciła Juanowi
nazbierać naręcze
i schować do tilmy.
Juan rozplątał zawiniątko
na front Ekscelencji.
Kastylijskie róże –
- nie to miejsce, pora roku i wiek.
Zumárraga uwierzył.
Płaszcz uświęcał wizerunek Maryi.
Z zamyśloną twarzą o ciemnej karnacji.
W czerwonej szacie,
spiętej pod szyją spinką
w kształcie krzyża.
Oczy Matki Boga to niepojęta pełnia.
W źrenicy obraz dwunastu postaci.
24 grudnia 1531 roku pańskiego
płaszcz znalazł dom w kaplicy
wzniesionej w pobliżu wzgórza Tepeyac.
Guadalupe, czytaj,
,,ta, która depcze łeb węża".
Gloria! Hasło ,,Quetzalcoatl’’
przestało działać na zstępnych.