Sonet pandemiczny
W mieszkaniach wirus nas uwięził teraz,
kto z nich wychodzi, to maskę zakłada.
Mniej wizyt u bliskich i u sąsiada,
i tęskność za normalnością w nas wzbiera.
Chora panna już nie całuje partnera,
aby nie szerzyć zarazków pandemii.
Powiało strachem i nudą na ziemi…
Mało się ludzi dziś w kawiarni zbiera.
Chcę podróżować, lecz wszędzie to samo
albo i nawet jeszcze gorzej zgoła.
Wróg niewidoczny czyha tuż za bramą.
Kto wierzy w Boga, ten do Boga woła.
Poeta też siadł do pisania z tremą,
bo wena jakaś dzisiaj nie wesoła.
Bogumił Pijanowski