sen_do potęgi_snu
i kolcem zbroi róży pąk
zamknięte jeszcze piękno
bez oczu słaby puls
Coś
to może być przebiśnieg
tak długo nie miał snów
że wziął na siebie wreszcie
ten biały cały prawie puch
żeby go unieść niczym bóg
co na Olimpie równych
sobie miewał tylko dwóch
raz że siebie a dwa że wszystko
więc swój ten z dumą uniósł
kielich w resztkach cały tego
śniegu co na niego spadł z gałęzi
rozgrzanej głębią gołębi
i pełen pewności zwrócił
ku słońcu swoje jasne badyle
prawie ramiona wprost
do Ciebie mówiąc jedynie
że chce przebiśnieg ten
być snem wszechświata
gdzie się jeży w mroku cień
i w kolce zbroi lęki róży
a Ty
wynosisz wiersz za okno świata
przed drzwiami myjesz sierść
nie dajesz ścianom istnieć
bo wiesz że to jest tylko sen