Słoneczny erotyk
nieśmiało wdzięki swe odsłaniając
czułam jak jego gorące dłonie
rozkosznie skórę moją muskają
Z delikatnością skrzydeł motyla
czule pieściło nagie ramiona
złoty koloryt nadając miejscom
gdzie ciepły dotyk bladość pokonał
Falą gorąca spłynęła błogość
a krew zaczęła pulsować w żyłach
w rozgrzanym piasku skończyła życie
kropelka potu co twarz zrosiła
Gdy chłodny wieczór swoim oddechem
porusza lekko zwiewną firankę
piekąca skóra mi przypomina
że słońce było moim kochankiem