"Monolog"
Rozpadam się
Kawałek po kawałku
Mój świat to forteca
Zbudowana z klocków
Są piękne baszty
Zwodzony most i fosa
Strażnicy umysłu strzegą bram
Dzień i w nocy
Nie dostaniesz się do środka
Lecz wystarczy wyjąć jedną cegiełkę
A świat runie w dół
Odbuduję go w trzy dni
Magiczna liczba trzy
Choć czasem potrzebuję miesiąca
By zacząć realnie żyć.
Samotność stoi za drzwiami
Nie wpuszczam jej
Jutro wejdzie sama!
Zasiądzie za stołem
Jak dobrze pójdzie poczęstuje się obiadem
Na talerzu pozostawi okruszki
To będzie moja kolacja
Może warto się przyzwyczajać.
Jeśli celem jest trwanie
Bez miłości, nadziei
Setki kilometrów od autostrady życia
Ciężki to krzyż
Lecz jeśli zginę
Nie spotkamy się
Bóg nie lubi samobójców
W niebie
Gdybym mógł cofnąć czas
I czy tego chcę
Rozpadam się
Kawałek po kawałku.