Adelina w świecie fantazji 3/3
- Oczywiście, w Krainie Niespełnionych Snów… - bez namysłu odpowiedział Yan.
- Skąd to wiesz? – Padło kolejne pytanie, tym razem od Ady.
- Spójrzcie na mnie, chyba nie muszę nic więcej tłumaczyć. – Yan uśmiechnął się i zasalutował.
- Racja. Tyle tylko, że ja też pomyślałam, o śnie we śnie, ale przecież nie ma wspólnych snów! To absurd. Jak mianowicie Antek i ja mogliśmy odnaleźć się w tej samej chwili, i to z dokładnie takimi samymi wątkami? Coś tu nie pasuje. – Zauważyła Ada.
- Jasne, ale faktem jest, że to nie świat rzeczywisty, a w Krainie Snów wszystko jest możliwe. Chodźcie za mną, czas byście coś zobaczyli… - Yan ruszył przed siebie sprężystym krokiem. Antek zamyślił się.
Przed nimi rozścielił się miękki granatowy dywan, wyszywany srebrnymi gwiazdami, czuli się jakby stąpali po niebie. Był niewiarygodnie ogromny, nagle jeden róg zaczął się zwijać, i zwijać. Czuli niewyobrażalny lęk.
Droga zwężała się, aż stanęli na przeciwnym krańcu, ujrzeli niesamowity widok. W kilku rzędach w niewielkich odległościach od siebie były ustawione ogromne bańki mydlane, mieniące się niewysłowionym wręcz kolorytem. Każda była wielkości sporego domu. Kiedy w milczeniu podeszli bliżej, ich oczom ukazała się ich zawartość. W jednej była masa pluszaków, przytulanek, i poduszeczek oraz szumisiów. W drugiej różnej wielkości rowerki, samochodziki, laleczki, deskorolki, rolki i tym podobne. W kolejnej komputery, gry, telefony komórkowe, tablety, smartwatche, monitory i generalnie gadżety, które są bardzo pożądane przez dzieci. To nie koniec. Następna mieściła ogrom smakołyków. Zdziwiło to bardzo Antka i Adę.
Przy zawartości tej największej bańki, był uwięziony kolor czerwony. Kiedy podeszli bliżej, usłyszeli rytm serca. Ich zdziwienie osiągnęło apogeum.
- O co tu chodzi? Yanie, podpowiedz. – Poprosił Antek.
- Jak nazwa tej Krainy wskazuje, są tu uwięzione marzenia senne wszystkich dzieci na świecie. Jak zapewne wiecie, wiele dzieci cierpi z powodu głodu, zatem zasypiając śnią o kawałku chleba… Te z ubogich rodzin, a takich również jest wiele, śnią o zabawkach, ale są i takie…
- Które śnią o miłości od rodziców - dokończyła wzruszona widokiem Ada.
- Pięknie, Ado. – Yan kiwnął głową.
- Tak, wszystko jasne, tylko co my tutaj robimy? – zapytał Antek.
- Antek znalazł magiczny klucz, tylko tym kluczem można rozbić wszystkie bańki jednocześnie, a wówczas marzenia milionów dzieci się spełnią. – Cierpliwie wyjaśnił Yan.
- Ależ ja go nie mam! Zgubiłem go w tunelu!
- Spójrz w prawo, proszę.- Yan zamyślił się.
- No przecież to Ada! – oburzony krzyknął.
- I właśnie o to chodzi, mimo że w codziennym życiu niezbyt dobrze się tolerowaliście, to w chwili zagrożenia, potrafiliście stworzyć wspaniałe wspierający się duet. Klucz nie jest wam do niczego potrzebny – ze stoickim spokojem tłumaczył Yan.
- Ale nie mamy wspomnień! Chcemy wrócić do domów, zapewne je mamy, do naszych bliskich, chcemy z powrotem naszą przeszłość! – zażądał Antek.
- Pozwolisz, że kiedy wykonacie swoje zadanie, to ja zostanę tutaj. Jesteś już nastolatkiem i nie potrzebujesz chyba nosić w kieszeni swojego ulubionego żołnierzyka, OK? – zapytał Yan.
- Umowa stoi. Powiedz, co mamy robić? – Antek potwierdził rozstanie.
Yan powoli przywracał nastolatkom wspomnienia, kiedy już stali się na powrót sobą, ich tęsknota za rodziną stała się tak potężna, sprawiła że bańki jedna po drugiej zaczęły pękać, a ich zawartość wielkim lejem spadała gdzieś w przestrzeń, zapewne do potrzebujących dzieci. Był to magiczny widok. A ich samopoczucie, że zrobili tyle dobrego dla innych roznosiło ich z dumy.
- Wiesz Yanie, myślę, że ta podróż to nauczka dla nas. Trzeba doceniać każdą bliską osobę i darzyć ją miłością oraz szacunkiem. Słuchać rad starszych, ale zawsze mieć własne marzenia, cele, by móc się w przyszłości rozwijać… - mówiąc to Ada uroniła łzę.
- Żegnam was! – Yan w tym momencie wypowiedział dziwnie brzmiące zaklęcie.
Nagle Ada z Antkiem znaleźli się w poznanym wcześniej powietrznym tunelu...
*
To co działo się dalej, zostawiam Waszej fantazji…
Koniec