Echo nicości
Ciemność wdarła się we mnie,
przenikając przez skórę,
jak zimny dreszcz.
Przeszłość zniknęła w nicości,
kolory przestały istnieć,
wokół rozpostarł się bezruch,
bezdźwięk przeniknął przestrzeń,
jak mgła spowijająca wszystko.
Leżę, samotny atom
w pustym kosmosie.
Słyszę jedynie
echo własnych myśli,
które krążą jak zagubione ptaki.
Czy to już koniec,
czy może początek nicości?
Czy znajdę coś,
co jest życiem,
czy tylko cień dawnej radości?
Czy ujrzę jeszcze
niebo jasne i błękitne,
zielone łąki, drzewa,
pachnące kwiaty,
dom, w którym zawsze czekał
ktoś bliski, z sercem otwartym?
Marzę o dotyku,
o ciepłym słowie,
tęsknię za śmiechem dzieci,
za śpiewem ptaków,
za życiem, które teraz
wydaje się snem,
ulotnym wspomnieniem.
Nagle obudziłam się
w blasku dnia,
światło tańczyło na ścianach,
a śmiech dzieci wypełniał powietrze,
jak melodia, która nigdy się nie kończy.
Zrozumiałam.
Ten świat nie może przestać istnieć.
Musimy o niego walczyć.