Milion pocałunków
Gdy noc mnie otuli w księżycowej zorzy.
W objęciach Twych zniknę, bez słowa, bez lęku,
Zamknięta w bezpiecznym miłości okręgu.
Otulę Cię ciepłem, co w duszy mej płonie,
Jak fala, co wraca, by skryć się w Twe dłonie.
Niech chwila ta trwa w czułości bez końca,
W blasku spojrzenia, w bliskości tysiąca.
Nie pytasz o blizny, o wstyd czy o ciało,
Bo wszystko, co moje — Tobie wystarczało.
Nie szukasz ideału z rzeźbionego snu,
Ty kochasz mnie całą — bez „ale”, bez tchu.
A ja Ci oddaję swe serce zmęczone,
Z nadzieją, że znajdę w nim miejsce stęsknione
Bo nawet gdy milczę, to wszystko już wiesz
W dotyku Twym milknie mój każdy lęk.
Milion pocałunków – to mało, zbyt mało,
By wyrazić wszystko, co w duszy zostało.
A jednak wciąż składam je, tkliwie, bez słowa,
Byś wiedział – to miłość wciąż w sercu się chowa.