ewolucja
w kamieniu zakląć życia tętno
i w ciszy przetrwać pokolenia
nie dotykając ciał swych piękna
być aby trwać tak od niechcenia
lecz stale czuć że jest coś jeszcze
poza obrysem tchniętym w bezruch
słyszeć jak trawa radość szepcze
sądząc że to jest z zaświatów duch
tak nagle odkryć człowieczeństwo
zrzucić skorupę już za ciasną
zwęszyć zewnętrzne bezpieczeństwo
i wejść na drogę swoją własną
mijać w milczeniu wciąż kamienie
co się wsłuchują w duchy trawy
z takim dojrzałym zrozumieniem
że muszą siebie same zbawić
Witold Tylkowski