Nonsens
w światłość czerni pomrocznej
echo spadającego z łoskotem
miękkiego kamienia
odczarowało pechowe szczęście mocą
truchlejącą
niczym wojujący ateista wirtualnej
rzeczywistości
w suchym oceanie chłodu
zimnych twoich oczu
utonęłam gorzkim szczęściem
rozpalona puchem
zimnego płomienia
gorejącego mrozu w lodowatym
ogniu
ciężarną dziewicą wykułam
życie w piękną rzeź
krzepnącego ognia
okupując
dobrą zmianę żywym
trupem
by w dniu dzisiejszym
spiesząc się powoli odejść
w białą
noc