Mały Książę. Historia nieznana
Zapraszam odważnych do lektury :)
Mały Książę siedział nad brzegiem morza i moczył nogi odpoczywając.
Nagle kilka metrów przed nim wynurzyła się kobieca postać.
- Cóż to za istota, którą Bóg obdarzył tak zjawiskowym pięknem?! - zawołał.
Kobieta uśmiechnęła się i odpowiedziała.
- Mam na imię Serenity i jestem syreną.
- Witaj Serenity, jestem chłopcem na którego wołają Mały Książę.
Nigdy nie spotkałem syreny. Czy syreny mają też marzenia??? - zapytał.
- Oczywiście. - odparła. - Ja marzę o... przyjaźni.
- Ja marzę o konsoli Nintendo, dopiero co miała premierę w Japonii. - wypalił Książę.
Syrena zdawała się tego nie usłyszeć, więc chłopiec intuicyjnie zadał kolejne pytanie.
- A czym jest dla ciebie przyjaźń...?
Syrena ożywiła się.
- Przyjaźń to coś czego nie można kupić, a może być tylko podarowane...
- Nintendo też prawie nie można kupić. Braki magazynowe. - nawiązał Książę.
Serenity roześmiała się.
- Zabawny z Ciebie chłopiec. - Wiesz, tak naprawdę jestem zwyczajną kobietą. Gdy wyjdę na ląd następuje moja przemiana i na piasku zostawiam ślady stóp jak prawdziwa kobieta. Niedaleko stąd mam mały dom z pięknym widokiem. Wieczorami przebywam w nim w obawie przed rekinami. Ale czuję się tam samotna...
- A gdybym... a gdybym potrafił spełnić twoje marzenie? - zapytał Mały Książę.
Serenity nagle wyskoczyła nad powierzchnię wody, zrobiła salto w powietrzu i zanurkowała do morza. Po chwili wynurzyła się przy chłopcu bardzo blisko.
- Co się stało??? - zapytał zaskoczony.
- Przyjaźń mnie uszczęśliwia. - odrzekła. - A teraz musisz mnie przytulić.
Usiadła obok niego z ogonem zanurzonym w morzu i położyła mu głowę na ramieniu. Książę objął syrenę ramieniem i siedzieli tak chwilkę.
- A jak wygląda przyjaźń? - zapytał Książę.
- Zasypiam w twoich ramionach każdej nocy, a ty śnisz o mnie. Chcę być delikatna, ciepła i wrażliwa. Chcę być wyjątkowa i słyszeć to z twoich ust. Chcę widzieć szacunek w twoich oczach, a czasem pożądanie....
- Serenity. - Książę próbował przerwać.
- ... chcę byś troszczył się o mnie i znosił bez słowa, gdy mam zły dzień i ciskam piorunami.
- Serenity. - rzekł Książę. - Zwiedziłem wiele planet. Ale czy przypadkiem nie mylisz przyjaźni z miłością? Czy ty potrafisz przyjaźnić się z chłopcami???
- Przecież opowiadam Ci o miłości głuptasku. - Serenity pacnęła Księcia wodą.
- Wiesz... - zaczął chłopiec. - Kiedyś miałem przyjaciela. Oswoiłem go a potem porzuciłem. Wiem, że go zraniłem. On chyba mi to wybaczył. Jest lisem.
- Lisem? - zaciekawiła się syrena. - To imię jest mi obce. To jakiś mężczyzna?
- No nie do końca. Ale powiedzmy. - odparł Mały Książę. - Ale nasza przyjaźń wyglądała zupełnie inaczej.
- Opowiedz proszę.
- Siedzieliśmy razem na wzgórzu i obserwowaliśmy zachód słońca. Często bez słów. Rozumieliśmy się bez słów i chłonęliśmy swoje towarzystwo. Lisek czasem zasypiał, a ja głaskałem go po głowie i grzbiecie. Mruczał wtedy jak kot przez sen.
- Kot? - Serenity zaciekawiła się.
- Mniejsza o kota. - rzekł Książę.
- Kochałeś swojego przyjaciela? - zapytała.
- Tak. Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi. Oddawałem mu ostatnią kromkę chleba gdy był głodny.
- Przecież mówiłam ci, że to miłość. - powiedziała Serenity.
Mały Książę zamilkł zaskoczony i zamyślił się głęboko. I tak milczeli razem wpatrując się w fale morza i czując do siebie sympatię.
Trwało to długo i w końcu syrena się odezwała.
- Chcę zanurkować w głębiny. Poczułam się głodna.
- Oczywiście. - odparł Książę. - Ja też muszę ruszać w dalszą drogę.
- Obiecaj mi, że gdy będziesz starszy odnajdziesz mnie i zostaniemy przyjaciółmi. - powiedziała.
- Obiecuję Serenity. Będę za tobą tęsknił!