O bałwanku, który miał rządzić światem
Innego niż reszta, Bałwana nad bałwanami
Który władał będzie światem
Do rządzenia potrzeba zimnego umysłu
Śnieg jest zimny
Ale potrzeba też gorącego serca
Wydrążmy Mu jamę
W którą włożymy serce: znicz
I zapalmy, po czym
Z chirurgiczną precyzją zaszyjmy klatkę
Ten płomień nie ma tlenu, zgaśnie - mówią
Weźmy patyk i wywierćmy kanał do serca
Niech będzie jakiś kontakt ze światem zewnętrznym
I może komin, jeśli serce ma płonąć mocno
Wówczas płomień chyba nie zgaśnie
Nie znam się na fizyce
Nigdy nie potrafiłem napalić w piecu
Ale cóż to
Choć serce płonie, On się topi
Płacze w środku
A daszek znicza chroni ogień i każe topnieć dalej
Gorące serce roztopi Go wcześniej
Niż odpłyną inne bałwany
Nie będzie władać światem
Może nie warto było wiercić patykiem?
Kto wie, może wkład wypaliłby się cały
Zanim zabrakłoby powietrza?
Ulegając rozumowi zabiłem Bałwanka
Szadź Jego pamięci
Ale gdy Go już nie ma
Jego serce wciąż płonie