Moja droga do rzeki cz.1 Mimozy
Wyglądają teraz jak zaśnieżone choinki wygięte w łuk.
Z bliska widać małe igiełki rozchodzą się zjeżone
w kształty gwiazdek i w mikro galaktycznych skupiskach licznie pęcznieją, jak zaczyn drożdżowy puchną na prawo i lewo ciążąc łodydze, która pod ciężarem przekwitu chyli siwiutenką głowę.
Szarość puszysta znaczy granicę z polem sąsiada, na którego wypieszczonej i wyczesanej ziemi, wschodzi w równych rzędach, jak młody lasek zielonych sztylecików, żytnia ozimina. Palcami otulam umarły kwiat i czuję jak prześlizguje się aksamitna miękkość.