Żal Pinokia
Z kawalątka drewna mnie wystrugałeś?
Dlaczego szukałeś u Boga pomocy
I tymi słowami pokornie błagałeś:
„Boże jedyny, spraw by ta kukiełka
Ludzką, niedrewnianą podniosła powiekę!
Boże jedyny, samotność mnie nęka,
Więc spraw, by ta kukła stała się człowiekiem!
Powiedz, Gepetto, gdzie tkwi moja wina,
Że stałem się twojej fantazji spełnieniem?
Dlaczego twojej radości przyczyna
Stała się moim wieczystym cierpieniem?
Zawsze się bałem ja światła pochodni,
Że spali mój korpus, co ludzko wygląda.
Lecz wy przecież ludzie do kukieł podobni,
Nieznany was lalkarz za sznurki pociąga.
Powiedz, Gepetto, co ja byłem winny,
Że świat ten drewnianym sercem pokochałem?
Że jeszcze przez chwilę byłem naiwny
I oddać mu siebie na własność chciałem…
Powiedz, ach, powiedz, ja wszystko wybaczę –
Że to tylko dziwne objawy maligny,
Że gdy się obudzę, to znowu zobaczę
Rysy na drewnie, nie na ciele blizny.
Powiedz, Gepetto, czy w mym wątłym ciele
Tli się ludzka dusza? Czy wątpia me puste?
Powiedz, dlaczego tak kosztuje wiele,
By na swój ring życia białą rzucić chustę?
Dlatego cię żegnam – nie dla mnie kokietki,
Gra w kości i długi, co pokryte czekiem.
Tęsknie do swojej postaci kukiełki,
Bom w niej był bardziej niż teraz człowiekiem