Bezrady dla zasady
Rozchylonych ust.
Nie bądź zasadzką, że spłacę męczeństwem
Ciążący mi dług.
Nie bądź mi ciszą i nie bądź mi krzykiem,
Ni głodem, który nasycisz dotykiem,
Nie rozkoszy feerią, nie zorzą boleści,
Bezmocy arterią, co życia nie mieści.
Nie chciej ustawiać masztów i żagli,
Feerycznych chwil,
By w statku, co płynął, nie zerwał się nagle
Kadłubowy kil.
Przepasz swe biodra myślą i czynem,
Na Yggradasillu zawiśnij z Odynem;
Zacznij wątpić i w myśli Descartesa…
Myśl musi siąpić – swego deszczu jest warta.
Nie chciej pereł wyrzucać przed wieprze –
Nie oszczędzą ich.
Czekaj, aż będą hulały na wietrze
Nieprzeżytych chwil.
Perły w szkatule swych uczuć zatrzymaj,
Wartość znasz ich ty – jedna jedyna.
Bo twój aragonit i twą konchiolinę,
Zbezczeszczą oni – gdy je rzucisz przed świnie.
Więc chwili pozwól na chwilę być chwilą,
Niech wzburzy wzburzenia – niech nigdy nie miną,
Wątp więc w zwątpienia, że nic się nie zmienia
A onyks i jaspis to erzac kamienia.