stojąc przy granicie
spiętrzałam marzenia
układałam megalityczne
stosy oprawione tysiącem zachcianek
dzisiaj szwendam się po cmentarzu
los mnie obdarował rodzicami
którym wszystko zawdzięczam
samodzielnie zdobyłam niewiele
stoję przed granitem
dwa krzyże migotają
jak gwiazdy na zielonym tle
tęsknię za wspólną kolacją
co chcą powiedzieć te dwa cienie
silne energią zamkniętą w zniczu
drżącym płomieniem i wybujałą troską
o następczynię istnienie pod niebem
skrzącym błękitem z uśmiechem na twarzy
Bożena Joanna
Październik 2024